Powrót
do naszej bazy nie zajął mi specjalnie
długo. Miałem jednak wątpliwości związane z naszą teraźniejszą sytuacją. Jeśli
żandarmeria wpadnie na nasz trop, to nie mamy zbyt dużych szans na ucieczkę, a
zabicie ich nie wchodzi w grę. Mogą gównianie wykonywać swoją robotę, ale ich
śmierć wywoła panikę wśród ludzi i nie przyniesie nam niczego dobrego... Idąc
tym tropem nigdy stąd nie wyjdziemy. W takim wypadku muszę podjąć trochę
szaloną, ale chyba jedyną słuszną decyzję. Ukradniemy naszą drogę ucieczki i
przetrwamy! Tym razem nie pozwolę im umrzeć... Chwila, ta droga nie prowadzi
mnie na ścieżkę zwiadowców, idąc ją nie spotkam Erwina i członków mojego
zespołu... Rzucić wyzwanie losowi?
Może tak? W takim razie wezmę całą pulę, najpierw zadbam o to, by pozostali
bezpieczni na powierzchni, a później dołączę do oddziału Erwina. Moje ideały
się nie zmieniły, nadal zamierzam wyrżnąć wszystkich tytanów i nie mogę o tym
zapomnieć. Pierwszy krok to zdobycie sprzętu do trójwymiarowego manewru, bez
niego nie wygramy.
Wszedłem
do domu i zastałem go w troszeczkę lepszym stanie niż gdy wychodziłem, ale
nadal miałem parę uwag. W kącie walały się ledwie widoczne okruszki chleba, w
rogu dywaniku zauważyłem kurz, a na ścianie była mała planka o średnicy ok. 4
mm. Może jednak nie będę kazał jej już dzisiaj tego poprawić, jest już wieczór
mimo wszystko. Moje rozmyślenia przerwał szelest z lewej strony. To był Farlan.
- Już wróciłeś. Levi? - nie podoba mi
się jego postawa- Wiesz, że nie chce, abyś miał wrażenie, iż próbuję cię
kontrolować, ale... - na chwile zawahał się jakby raz jeszcze chciał przemyśleć
swoje słowa i kontynuował- kogo tym razem zabiłeś? - pytanie było
przewidywalne, ale nie odpowiadałem na nie- Widzę krew na twoim sztylecie, dodatkowo
długo cię nie było i twoja reakcja na moje słowa to wystarczająco.
-....- przez chwilę milczałem, Farlan
jak zawsze potrafi dobrze połączyć fakty, nic nadzwyczajnego. Wiedziałem
również, co mu powiem- Skoro wiesz, to czemu pytasz?
- Levi, wszyscy mówią o tym, że jakiś
nadziany koleś i jego ludzie zostali zabici przez jedno osobę. Żandarmeria
została już wezwana, a każdy, kto choć trochę zna tutejsze tereny, domyśla się,
że to byłeś ty! Wystarczy, że przycisną odpowiednią osobę i sytuacja zrobi się
nieprzyjemna...- niedobrze, nie pomyślałem, że żandarmeria mogłaby działać tak
szybko. Nasza sytuacja staje się z minuty na minutę coraz bardziej gówniana.
- Nie zabiłem go, tylko porządnie
skopałem, jeśli chodzi o jego sługi, to nimi nikt za bardzo się nie przejmie-
zgaduję po jego minie, że go nie przekonałem.
- Nawet jeśli zostawiłeś go tam
wiedząc, że umrze. Lepiej przez jakiś czas się nie wychylaj- co on powiedział?
Mam się ukrywać? To nie zmieni mojej sytuacji, prędzej czy później trafimy na
ich czarną listę, nie lepiej jest więc coś na tym zyskać?
- Farlan, nie będę się ukrywać. -
jego mina mówiła mi, że chce mnie jakoś pouczyć, ale skutecznie uciszyłem go
samym spojrzeniem- Zamierzam zaatakować tych gównianych policjantów i zdobyć
sprzęt do trójwymiarowego manewru- nie pamiętam kiedy ostatni raz widziałem go
aż tak przerażonego i zszokowanego jak teraz.
- Levi, czy ci odbiło??
- Nie, bez tego nigdy nie wyjdziemy z
podziemia- powiedziałem dość spokojnie i luźno jak na taką sytuację- Czy nie
jest to warte podjęcia ryzyka?
- Możliwe, że tak, ale jeśli nam się
nie uda, to...
- Nie martw się na zapas, damy radę -
mimo pewnego głosu miałem wątpliwości, ale nie poddałem się im. Jeśli zaczynasz
wątpić, umierasz.
*
Nigdy
nie sądziłem, że zostanę przydzielony do tak beznadziejnego zajęcia jak
odnalezienie i zlikwidowanie zabójców- albo zabójcy- Sadwey'a, Ten obrzydliwy i
pyszałkowaty szlachcic nie był przeze mnie lubiany, ale miał wpływy i pomagał
nam z własnej woli. Mieliśmy z tego korzyść. Teraz, aby nie odstraszyć innych,
musimy ukarać winnych. Ach ta polityka. Jednak nadal nie do końca rozumiem
myślenie kapitana Ackermana. Jest przerażającym człowiekiem i lepiej z nim nie
zadzierać, więc nie za bardzo marudziłem mu w tej sprawie. Przecież znalezienie
winowajcy i pozbycie się go nie może być trudne.
Dotarcie
na miejsce zajęło mi więcej czasu niż myślałem. Podziemne miasto jest ohydne,
pełno tu brudnych, bezużytecznych ludzi żyjących jedynie pragnieniem wyjścia z
tej dziury. I tak ostatecznie im się nie uda wieść wymarzonego życia, a nikt na
powierzchni ich nie oczekuję. Przemyślenia przerwało mi podejście jednego z
nowych członków żandarmerii, jeśli mnie pamięć nie myli, nazywa się Ian Andara i zasłynął w swoim roku z użycia
trójwymiarowego manewru i logicznego myślenia. Podobno ma talent. Jednak tu za bardzo mu się
nie przyda, tak naprawdę jedyną wykwalifikowano jednostką jest oddział, w
którym jestem i nie służy on do walki z
tytanami, lecz ludźmi. Nasze zadanie to służba królowi i likwidowanie możliwych
buntowników. Dla mnie osobiście najbardziej podejrzani o to są Zwiadowcy, ale
dopóki wychodzą za mury i giną, niewiele to zmienia. Wracając do tematu
wcześniej Ian podszedł do mnie i powiedział:
- Melduję, że ofiara zmarła w wyniku
uderzenia nożem, prawdopodobnie rabunek, bo nie ma praktycznie żadnych
wartościowych rzeczy- świetnie, w takim wypadku wystarczy znaleźć rabusia i
sprawa skończona- Odnalazłem tego niegodziwca, ale zarzeka się i co ważniejsze
ma świadków, że był już praktycznie martwy jak go znalazł. Nie zmieni to jego
kary, ale to oznacza, że w zabójstwo pana Sadwey'a jest zamieszany ktoś
jeszcze- a miało być tak pięknie... Czemu młodzi muszą wszystko komplikować??-
proponuję posłuchać zeznań poprzez wyznaczenie nagrody, tylko zeznania
zgadzające się z naszymi dowodami będą uznawane. Za złapanie i przyprowadzenie
tego przestępcy nagrodą będzie obywatelstwo. Dzięki temu nie będą go chronić
ani niczego ukrywać- Sam to wymyślił? Z taką pomocą nie muszę się martwić o
nic. Chyba powinienem przedstawić go potem kapitanowi.
- Niech będzie, to dobry pomysł.
Zrealizuj go jak najszybciej i po zebraniu zeznań zdaj mi raport.
- Zrozumiałem, sir! Już biorę się do
pracy!- ma sporo energii, mogę się cieszyć, znalazłem kamień szlachetny warty
oszlifowania. Nie mogę się doczekać, co on jeszcze wymyśli. Nawet jeśli ten
złodziejaszek jest nic nie wart to dobrze wypadniemy w oczach szlachty.
Zanim
jednak cokolwiek zrobię, to rozejrzę się po okolicy. Nieważne jak bardzo mnie
ona obrzydza, może być tu coś wartego uwagi. Dla pewności nie pójdę w mundurze,
plotki zawsze jakieś są, ale nic nie powiedzą przy kimś z Policji. Dodatkową
mogą być agresywni, a do śledztwa nie potrzebuję rozgłosu. Moje nowe ubranie
stanowiła zwykła, lekko już szara koszulka, brązowe, długie spodnie i skórzana
marynarka. Wyglądam lepiej niż większość tych gnid, ale gorzej niż ktoś dobrze
usytuowany z powierzchni. Nikomu nie powiedziałem o moim małym wypadzie. To
będzie mój sekret.
W pierwszym barze było dość cicho i nikt nic nie powiedział na ten temat, żadnych plotek. Postanowiłem więc przenieść się do innego bar. Nie był w najlepszej kondycji, ale pełno było w nim
ludzi. Usiadłem przy barze i zwyczajnie zamówiłem piwo. Wokół było tak głośno,
że trudno było cokolwiek usłyszeć w całości. Miałem jednak na tyle dużo szczęścia ,że ludzie z informacjami
i humorkiem po alkoholu, aby się nimi podzielić, siedzieli tuż za mną.
- Słyszeliście może o tym ścierwie?
On i jego ludzie tak się wywyższali, a zostali zabici przez jedno osobę.
Żałosne, hahahahahahahahahhah…- jedna osoba zabiła jego najlepszych ludzi? Nie
wierzę… Jak silny on może być?
-Jestem pewny, że był to ten gówniarz
Levi. Podobno widziano go w tamtejszej okolicy. Słyszałem o jeszcze lepszych akcjach
z jego strony, to była dla niego pestka!!!- Muszę dowiedzieć się więcej o tym szczylu
i powiedzieć kapitanowi. Może być w przyszłości poważną przeszkodą na naszej
drodze.
- Zamknijcie się już, nie ważne czy
on to zrobił czy kto inny. Lepiej uważajcie, co mówicie. Jak nie widzieliście,
nie rozpuszczajcie plotek!- słysząc to wstali i zaczęła się kłótnia. Nie
słuchałem dalej, zapłaciłem za swoje i wyszedłem.
Hejka, jak tam lany poniedziałek?? Myślę, że humor na pewno dopisuje :P Postanowiłam opublikować coś tam dzisiaj, bo mam w tym tygodniu sporo nauki. W każdym razie mam nadzieję, że jest na tyle dobrze czyli nie tak źle, abyście to przeczytali. Dedyk dla Hani za to, że tu jesteś <3
Przy okazji pojawili się nowi bohaterowie, których nie ma w zakładce, ale jak znajdę czas, to ich tam umieszczę. Pozdrawiam i do następnego :)