poniedziałek, 28 marca 2016

Rozdział 2 Przeciwnik

Powrót do naszej bazy nie zajął mi  specjalnie długo. Miałem jednak wątpliwości związane z naszą teraźniejszą sytuacją. Jeśli żandarmeria wpadnie na nasz trop, to nie mamy zbyt dużych szans na ucieczkę, a zabicie ich nie wchodzi w grę. Mogą gównianie wykonywać swoją robotę, ale ich śmierć wywoła panikę wśród ludzi i nie przyniesie nam niczego dobrego... Idąc tym tropem nigdy stąd nie wyjdziemy. W takim wypadku muszę podjąć trochę szaloną, ale chyba jedyną słuszną decyzję. Ukradniemy naszą drogę ucieczki i przetrwamy! Tym razem nie pozwolę im umrzeć... Chwila, ta droga nie prowadzi mnie na ścieżkę zwiadowców, idąc ją nie spotkam Erwina i członków mojego zespołu...    Rzucić wyzwanie losowi? Może tak? W takim razie wezmę całą pulę, najpierw zadbam o to, by pozostali bezpieczni na powierzchni, a później dołączę do oddziału Erwina. Moje ideały się nie zmieniły, nadal zamierzam wyrżnąć wszystkich tytanów i nie mogę o tym zapomnieć. Pierwszy krok to zdobycie sprzętu do trójwymiarowego manewru, bez niego nie wygramy.
Wszedłem do domu i zastałem go w troszeczkę lepszym stanie niż gdy wychodziłem, ale nadal miałem parę uwag. W kącie walały się ledwie widoczne okruszki chleba, w rogu dywaniku zauważyłem kurz, a na ścianie była mała planka o średnicy ok. 4 mm. Może jednak nie będę kazał jej już dzisiaj tego poprawić, jest już wieczór mimo wszystko. Moje rozmyślenia przerwał szelest z lewej strony. To był Farlan.
- Już wróciłeś. Levi? - nie podoba mi się jego postawa- Wiesz, że nie chce, abyś miał wrażenie, iż próbuję cię kontrolować, ale... - na chwile zawahał się jakby raz jeszcze chciał przemyśleć swoje słowa i kontynuował- kogo tym razem zabiłeś? - pytanie było przewidywalne, ale nie odpowiadałem na nie- Widzę krew na twoim sztylecie, dodatkowo długo cię nie było i twoja reakcja na moje słowa to wystarczająco.
-....- przez chwilę milczałem, Farlan jak zawsze potrafi dobrze połączyć fakty, nic nadzwyczajnego. Wiedziałem również, co mu powiem- Skoro wiesz, to czemu pytasz?
- Levi, wszyscy mówią o tym, że jakiś nadziany koleś i jego ludzie zostali zabici przez jedno osobę. Żandarmeria została już wezwana, a każdy, kto choć trochę zna tutejsze tereny, domyśla się, że to byłeś ty! Wystarczy, że przycisną odpowiednią osobę i sytuacja zrobi się nieprzyjemna...- niedobrze, nie pomyślałem, że żandarmeria mogłaby działać tak szybko. Nasza sytuacja staje się z minuty na minutę coraz bardziej gówniana.
- Nie zabiłem go, tylko porządnie skopałem, jeśli chodzi o jego sługi, to nimi nikt za bardzo się nie przejmie- zgaduję po jego minie, że go nie przekonałem.
- Nawet jeśli zostawiłeś go tam wiedząc, że umrze. Lepiej przez jakiś czas się nie wychylaj- co on powiedział? Mam się ukrywać? To nie zmieni mojej sytuacji, prędzej czy później trafimy na ich czarną listę, nie lepiej jest więc coś na tym zyskać?
- Farlan, nie będę się ukrywać. - jego mina mówiła mi, że chce mnie jakoś pouczyć, ale skutecznie uciszyłem go samym spojrzeniem- Zamierzam zaatakować tych gównianych policjantów i zdobyć sprzęt do trójwymiarowego manewru- nie pamiętam kiedy ostatni raz widziałem go aż tak przerażonego i zszokowanego jak teraz.
- Levi, czy ci odbiło??
- Nie, bez tego nigdy nie wyjdziemy z podziemia- powiedziałem dość spokojnie i luźno jak na taką sytuację- Czy nie jest to warte podjęcia ryzyka?
- Możliwe, że tak, ale jeśli nam się nie uda, to...
- Nie martw się na zapas, damy radę - mimo pewnego głosu miałem wątpliwości, ale nie poddałem się im. Jeśli zaczynasz wątpić, umierasz.

*

Nigdy nie sądziłem, że zostanę przydzielony do tak beznadziejnego zajęcia jak odnalezienie i zlikwidowanie zabójców- albo zabójcy- Sadwey'a, Ten obrzydliwy i pyszałkowaty szlachcic nie był przeze mnie lubiany, ale miał wpływy i pomagał nam z własnej woli. Mieliśmy z tego korzyść. Teraz, aby nie odstraszyć innych, musimy ukarać winnych. Ach ta polityka. Jednak nadal nie do końca rozumiem myślenie kapitana Ackermana. Jest przerażającym człowiekiem i lepiej z nim nie zadzierać, więc nie za bardzo marudziłem mu w tej sprawie. Przecież znalezienie winowajcy i pozbycie się go nie może być trudne.
Dotarcie na miejsce zajęło mi więcej czasu niż myślałem. Podziemne miasto jest ohydne, pełno tu brudnych, bezużytecznych ludzi żyjących jedynie pragnieniem wyjścia z tej dziury. I tak ostatecznie im się nie uda wieść wymarzonego życia, a nikt na powierzchni ich nie oczekuję. Przemyślenia przerwało mi podejście jednego z nowych członków żandarmerii, jeśli mnie pamięć nie myli, nazywa się  Ian Andara i zasłynął w swoim roku z użycia trójwymiarowego manewru i logicznego myślenia. Podobno ma talent. Jednak tu za bardzo mu się nie przyda, tak naprawdę jedyną wykwalifikowano jednostką jest oddział, w którym jestem i nie  służy on do walki z tytanami, lecz ludźmi. Nasze zadanie to służba królowi i likwidowanie możliwych buntowników. Dla mnie osobiście najbardziej podejrzani o to są Zwiadowcy, ale dopóki wychodzą za mury i giną, niewiele to zmienia. Wracając do tematu wcześniej Ian podszedł do mnie i powiedział:
- Melduję, że ofiara zmarła w wyniku uderzenia nożem, prawdopodobnie rabunek, bo nie ma praktycznie żadnych wartościowych rzeczy- świetnie, w takim wypadku wystarczy znaleźć rabusia i sprawa skończona- Odnalazłem tego niegodziwca, ale zarzeka się i co ważniejsze ma świadków, że był już praktycznie martwy jak go znalazł. Nie zmieni to jego kary, ale to oznacza, że w zabójstwo pana Sadwey'a jest zamieszany ktoś jeszcze- a miało być tak pięknie... Czemu młodzi muszą wszystko komplikować??- proponuję posłuchać zeznań poprzez wyznaczenie nagrody, tylko zeznania zgadzające się z naszymi dowodami będą uznawane. Za złapanie i przyprowadzenie tego przestępcy nagrodą będzie obywatelstwo. Dzięki temu nie będą go chronić ani niczego ukrywać- Sam to wymyślił? Z taką pomocą nie muszę się martwić o nic. Chyba powinienem przedstawić go potem kapitanowi.
- Niech będzie, to dobry pomysł. Zrealizuj go jak najszybciej i po zebraniu zeznań zdaj mi raport.
- Zrozumiałem, sir! Już biorę się do pracy!- ma sporo energii, mogę się cieszyć, znalazłem kamień szlachetny warty oszlifowania. Nie mogę się doczekać, co on jeszcze wymyśli. Nawet jeśli ten złodziejaszek jest nic nie wart to dobrze wypadniemy w oczach szlachty.
            Zanim jednak cokolwiek zrobię, to rozejrzę się po okolicy. Nieważne jak bardzo mnie ona obrzydza, może być tu coś wartego uwagi. Dla pewności nie pójdę w mundurze, plotki zawsze jakieś są, ale nic nie powiedzą przy kimś z Policji. Dodatkową mogą być agresywni, a do śledztwa nie potrzebuję rozgłosu. Moje nowe ubranie stanowiła zwykła, lekko już szara koszulka, brązowe, długie spodnie i skórzana marynarka. Wyglądam lepiej niż większość tych gnid, ale gorzej niż ktoś dobrze usytuowany z powierzchni. Nikomu nie powiedziałem o moim małym wypadzie. To będzie mój sekret.
            W pierwszym barze było dość cicho i nikt nic nie powiedział na ten temat, żadnych plotek. Postanowiłem więc przenieść się do innego bar. Nie był w najlepszej kondycji, ale pełno było w nim ludzi. Usiadłem przy barze i zwyczajnie zamówiłem piwo. Wokół było tak głośno, że trudno było cokolwiek usłyszeć  w całości. Miałem jednak na tyle dużo szczęścia ,że ludzie z informacjami i humorkiem po alkoholu, aby się nimi podzielić, siedzieli tuż za mną.
- Słyszeliście może o tym ścierwie? On i jego ludzie tak się wywyższali, a zostali zabici przez jedno osobę. Żałosne, hahahahahahahahahhah…- jedna osoba zabiła jego najlepszych ludzi? Nie wierzę… Jak silny on może być?
-Jestem pewny, że był to ten gówniarz Levi. Podobno widziano go w tamtejszej okolicy. Słyszałem o jeszcze lepszych akcjach z jego strony, to była dla niego pestka!!!- Muszę dowiedzieć się więcej o tym szczylu i powiedzieć kapitanowi. Może być w przyszłości poważną przeszkodą na naszej drodze.

- Zamknijcie się już, nie ważne czy on to zrobił czy kto inny. Lepiej uważajcie, co mówicie. Jak nie widzieliście, nie rozpuszczajcie plotek!- słysząc to wstali i zaczęła się kłótnia. Nie słuchałem dalej, zapłaciłem za swoje i wyszedłem.  



Hejka, jak tam lany poniedziałek?? Myślę, że humor na pewno dopisuje :P Postanowiłam opublikować coś tam dzisiaj, bo mam  w tym tygodniu sporo nauki. W każdym razie mam nadzieję, że jest na tyle dobrze czyli nie tak źle, abyście to przeczytali. Dedyk dla Hani za to, że tu jesteś <3 
 Przy okazji pojawili się nowi bohaterowie, których nie ma w zakładce, ale jak znajdę czas, to ich tam umieszczę. Pozdrawiam i do następnego :)

sobota, 26 marca 2016

Wielkanocne jajka

                   Droga do biura Dariusa Zackly wyjątkowo dłużyła się Erwinowi, nie był też pewny, dlaczego został wezwany, nie przewidywał tego.  Miał na głowie przygotowania do następnej wyprawy i to go w pełni angażowało. Zastanawiał się z  jakimi znowu trudnościami będą musieli się spotkać już w czasie jej organizowania. Został zaproszony do środka, zasalutował i usiadł na swoim miejscu.  Wiadomość od głównodowodzącego była jednak poza jego wyobrażeniami.
- Jakiś pijany żołnierz z żandarmerii wszedł bez pytania do mojego biura i postanowił zrobić wszystkim psikusa. Wziął wiele rzeczy, w tym dokumenty dotyczące waszej wyprawy i w niewiadomy nikomu sposób pochował je w jajka! Rozumiesz to?- twarz Erwina wyrażała teraz szok i niedowierzanie. Mimo wszystkich przywilejów żandarmerii, nikt z nich nie powinien być tak naiwny i beztroski, aby to zrobić. - Ten idiota  został już ukarany i wsadzony do więzienia. Gorzej, że nie pamięta, gdzie to wszystko pochował, a żandarmeria umyła od tego ręce. Jeśli chcesz, aby wyprawa się odbyła, musisz je znaleźć.

Erwin
  
               Po wyjściu od generała byłem bardzo zszokowany, nigdy bym się nie tego nie spodziewał, ale czy mamy wyjście? Bez względu na wszystko musimy odnaleźć wszystkie jajka, bo w jednym z nich jest przepustka dla naszej wyprawy. Niestety, jeśli powiem to głośno, to będą problemy. Mogę wprowadzić w to tylko najbardziej zaufane osoby. Jeśli taka afera wyda się do opinii publicznej, to podważy autorytet żołnierzy, w tym zwiadowców, a nie mogę na to pozwolić. Oddziałem, który odnajdzie zaginione jajka, będzie oddział specjalny Levi'ego w asyście Hanji. W nich nasza nadzieja.
Po  usłyszeniu szczegółów dotyczące swojej następnej misji każdy z dowódców inaczej zareagował. 
- Niech będzie, Erwin, ale tylko jeśli pozwolisz mi złapać tytana na następnej wyprawie - no tak, mogłem się domyślić, że nie zrezygnuje z czasu na eksperymenty i inne doświadczenia na coś tak mało znaczącego, a jednocześnie tak istotnego w drodze do celu. Po chwili zastanowienia, postanowiłem się zgodzić. Jej metoda łapania jest skuteczna i przyczyni się do zwycięstwa ludzkości.
- Niech będzie, dostaniesz pozwolenie- usłyszałem tylko głośny krzyk zadowolenia z jej strony, ale nie zwróciłem zbytnio uwagi. Wiedziałem, że tak zareaguje- A co z tobą? - zwróciłem się do Levi'ego.
- Czy im się już całkiem poprzestawiało w tej główce? Jeśli mają tyle czasu, aby przygotować taką zabawę, to mogą również się w nią bawić, nie sądzisz Erwin? Mamy przecież lepsze rzeczy do roboty- Levi'emu widać nie bardzo uśmiechało się w to bawić, nie dziwię mu się, ale...
- Nie mamy wyjścia, bo w razie niepowodzenia wyprawa się nie odbędzie i damy pretekst różnym osobom, aby już nigdy się nie odbyła- po minie kaprala wiem, że w pełni to rozumie.
- Wystarczy więc, że znajdziemy tylko jajko z tym dokumentem?
-Niestety nie, musicie przynieść je do mnie, bo tylko ja wiem jak on wygląda. Łatwo go pomylić z czymś innym.
- Mówiłeś, że żandarmeria się od tego odcięła, ale czy nie będzie im na rękę znaleźć ten dokument i nas uciszyć? - zapytała Hanji o to, do czego zamierzałem właśnie dojść. Wszyscy myśleli o tym samym.
- Tak, dlatego zależy mi, aby zajęli się tym najlepsi i w jak najkrótszym czasie- nie musiałem mówić więcej, oboje kiwnęli głową i wyszli na polowanie na jajka.

Narrator 

               Levi po wezwaniu swojej drużyny mimo swojej niechęci przedstawił im plan działania. Zdziwienie na ich twarzach nie miało końca, ale niektórzy brali to jako mało zabawę. Dla innych była to strata czasu, bo mogli w tym czasie zabić już paru tytanów.
Poszukiwania jajek odbywały się w drużynach:
1 drużyna:   Armin i Eren
2 drużyna:  Mikasa i Jean
3 drużyna: Connie i Sasha
4 drużyna:   Levi i Hanji
                         Jajka z tego, co wiedzieli, są w obrębie Stohess. Znalezienie ich nie będzie jednak łatwe, bo ten dystrykt jest całkiem duży, a jajeczek jest 30. Ich motywacją było to, że drużyna z najmniejszą ilością jajek wysprząta całą bazę. Niektórzy widzieli w tym szansę na odegranie się kapralowi za nadmierne wymagania względem porządków, ale była ona niska. Mimo to nikt nie chciał być nieszczęśnikiem, który znajdzie najmniej. Musieli się spieszyć, to walka o przetrwanie!


Armin i Eren/ narrator

              Krążą dookoła i nie znaleźli jeszcze ani jednego jajka. Armin stale próbował odnaleźć rozwiązanie tego problemu. Gdzie mogą być? Chyba najlepiej będzie przeszukać drogę od biura generała głównodowodzącego do koszar. Szanse, że je tam znajdą, są bardzo wysokie. Czemu więc nie spróbować?
- Eren, sprawdźmy drogę do baraków żandarmerii, jeśli mam racje znajdziemy tam parę jajek- Eren jakby chwilę nad tym rozmyślał, ale niepotrzebnie. Wierzył w zdolności dedukcyjne przyjaciela, ufał mu. Gdyby nie znajomość z nim, to prawdopodobnie nie chciałby zostać zwiadowcą. To właśnie Armin zaszczepił w nim chęć zobaczenia innych krain.
- Jasne, Armin. Nie możemy przecież przegrać z Jean’em i Mikasą!-Nie miał zamiaru przegrać z żadną z tych osób, pokaże Mikasie, że już jej nie potrzebuję! Jak zawsze zresztą, bo ostatecznie to ona ratuję mu tyłek lub kapral Levi.

Jean i Mikasa

                 Jean był w siódmym niebie, zawsze chciał być w parze z Mikasą, ale jakoś nigdy nie byli sam na sam. Trochę się denerwował. Zawsze był zazdrosny o tak dobre relacje czarnowłosej z tym idiotą Erenem, ale teraz była jego kolej.
- Um, Mikasa?- zapytał starając się mieć normalny głos i wyglądać przy tym jak najlepiej- Fajnie, ze jesteśmy razem w drużynie. To chyba pierwszy raz, co nie?- nie słysząc odpowiedzi koleżanki trochę się zirytował- E, Mikasa, słyszysz mnie?!
-… Coś mówiłeś?- dziewczyny są okrutne, nawet go nie słuchała- Wybacz, ale chce jak najszybciej znaleźć te jajka i wrócić do Erene-cios w serce, tak można by rzec. Było to jednak dość przewidywalne- Ja szukam po prawej, a ty po lewej. Idziemy!
Jean nie mając prawa głosu potulnie poszedł na lewą stronę przeklinając w duchu Erena. Najwyraźniej mu to pomogło, bo znalazł tam aż trzy jajka z rzędu.

Sasha i Connie

                Żaden z tej dwójki nie wiedział od czego by tu zacząć. Te jajka mogą być przecież wszędzie. Sasha jednak postanowiła pójść za instynktem i zamiast jajek znalazła kawałek mięsa na stole żandarmerii, a w środku pusto. Connie starał się ją powstrzymać, ale w pojedynkę nie miał szans. Do tej roboty potrzeba przynajmniej trójki ludzi. Dodatkową to mięso świetnie pachniało. Chciał je zjeść i dzięki temu Sasha łatwo go przekonała, a właściwie zrobił to jego żołądek. Ale się zdziwili jak zobaczyli trzy jajka niespodzianki, których szukali, leżących na talerzach. Żandarmeria musiała je znaleźć i zostawić. I w ten oto sposób upiekli oni dwie pieczenie na jednym ogniu.

Levi i Hanji

               Używając trochę dziwnych, ale skutecznych metod szukania Hanji, udało im się do tej pory znaleźć 10 jajek. Pozostało  jeszcze 20. Levi był cały poirytowany, bo kilka z nich musiał szukać w śmieciach… W ŚMIECIACH!!! Jeśli okaże się, że w żadnym z powyższych nie będzie tego, co szukają , ktoś umrze. Jego mina, postawa i spojrzenie to mówiły. Nie przeszkadzało to jednak pewnej okularnicy, aby rozmawiać z nim jak zawsze:
- Hej, Levi, nie smutaj się tak, kto wie w ilu jeszcze bardziej obrzydliwych miejscach są te jajka. W każdym bądź razie zwiedzisz ich jeszcze wiele- niektórzy nie wiedzą, kiedy się zamknąć- O patrz, tamten zaułek wygląda podejrzanie i pachnie od niego alkoholem! Chodźmy tam!- powiedziała entuzjastycznie.
- Sama tam pójdziesz, ja sprawdzę tutaj.
- Oj, nie bądź taki, to duży obszar i bez ciebie sobie nie poradzę. W najgorszym wypadku źle przeszukam i zaczynamy od nowa, tamten śmietnik też- pierwszy raz w życiu kapralowi chciało się wymiotować. Nie było rady. Zgodził się poprzez kiwniecie głowy. Hanji wiedziała co powiedzieć.
- Idziemy!- gdy to mówiła Levi zwrócił uwagę na przechodzących obok żandarmów. Trzymają coś w rekach… Czyżby jajka? W głowie Leviego zrodził się nowy plan.
- Okularnicą, spójrz na dół i powiedz mi, co widzisz- Hanji prawie natychmiastową zrozumiała sytuację, wymienili tylko spojrzenia i zaatakowali. Policjanci Królewscy nawet się nie zorientowali przez kogo ani jak wylądowali w śmietniku. W ten oto sposób zdobyli kolejne pięć jaj, a Levi nie musiał już wchodzić do żadnych gównianych śmieci.

*

Oto wyniki:
1- 5 szt.
2-  7 szt.
3-  3 szt.
4-  15 szt.
                   
                      Bezkonkurencyjnie wygrała drużyna 4 czyli Levi i Hanji, a sprzątać będą Sasha i Connie. Tak to się kończy, jak zamiast szukać, okrada się innych. Byli przerażeni tym, co ich czeka, a Levi nie wydawał się zadowolony. Wolałby, aby to Eren sprzątał, ale jak mus to mus. Najgorsze jednak okazało się, że w żadnym jajku nie było tego dokumentu. W tej samej chwili wszedł Komendant główny, Darius Zackly i powiedział:
- O widzę, że znaleźliście już wszystkie jajka. Niestety okazało się, że tego dokumentu nie wziął, tylko upadł on za szafę. Miło mi jednak, że odzyskaliście moje rzeczy. W każdym razie zabiorę je ze sobą, nie masz nic przeciwko, prawda Erwin?- dowódca zwiadowców tylko potwierdził to ruchem głowy, a ludzie Dariusa zabrali wszystko- Miłego dnia życzę!
                   Nikt się nie ruszył ,nikt nic  nie powiedział. Zmarnowali cały dzień na coś, czego nie musieli robić, niektórzy mają złamane serce, niektórzy czują porażkę, inni boją się dnia następnego, a jeszcze inni chcą kogoś zabić. Tylko jedna osoba była szczęśliwa, ponieważ otrzymała pozwolenie na złapanie tytana i wiecie, o kim mówię. To nasza kochana Hanji, która wyszła z uśmiechem na twarzy z całej tej sytuacji.




Dzień dobry wszystkim, nie ma dziś rozdziału tylko takie małe poboczne opowiadanko, mam nadzieję, że się spodobało :) Jak każdy na pewno zauważył dotyczy oną świąt wielkanocnych. Miałam je wstawić jutro, ale jest dziś. Życzę wam:
oraz mokrego śmigusa dyngusa!!!
Dziękuje za wszystko i pozdrawiam serdecznie <3 Do następnego :)

wtorek, 22 marca 2016

Rozdział 1 Podziemne zasady

Isabel            


                  Braciszek Levi zachowywał się jakoś dziwnie, był rozkojarzony, dość długo spał i teraz jeszcze płaczę... Czyżbym posprzątała tak idealnie, że go wzruszyłam?? Nikt inny tylko ja, Isabela Magnolia, byłam w stanie sprawić, że braciszek płakał ze szczęścia! Ale ja jestem niesamowita :D To jedno z moich największych wyczynów w życiu, jeśli nie największy. Nagle braciszek podszedł do szafki i powiedział:
- Tu jest kurz, kto tu sprzątał?- i moje zwycięstwo diabli wzięli...
- ....- Nie odezwałam się, lepiej to zwalić na Farlana. Niezły plan, co nie?
- Isabel, to ty prawda?- zanim zdążyłam wprowadzić ten plan w życie braciszek postanowił go zniszczyć- Następnym razem zrób to lepiej.
- Dlaczego od razu myślisz, że to ja?? Braciszku, jesteś niesprawiedliwy!!- nadal starałam się bronić. Mimo wszystko Farlan zniszczył moją ulubioną gumkę, niby przez przypadek, ale jednak!! Kara od braciszka moim zdaniem nie wystarczała... Co to za kara szorować podwórze?? Każdy głupi to może!!
- Wiem to, bo tak jest rozpisane w planie i nie zgrywaj idiotki. Ani ja, ani Farlan nie dalibyśmy nabrać się na to. Popraw to, kiedy mnie nie będzie- po powiedzeniu tego braciszek zwyczajnie wyszedł. Nie chciał mnie nawet wysłuchać do końca...
- Beznadzieja, czemu muszę sprzątać tu jeszcze raz!! Wydawało mi się, że jest już w porządku!- mówiąc to łapałam się za głowę, a Farlan zaczął się ze mnie śmiać i powiedział:
- Przestań marudzić i to zrób, gorzej jak Levi wróci, a tu nadal będzie taki bałagan. Nie chciałbym być na twoim miejscu.
- Już idę...- co racja, to racja, wolę jak braciszek się uśmiecha lub kogoś tłucze niż jak mnie poucza. Tylko dlaczego płakał... Nigdy wcześniej tego nie widziałam, a teraz tak nagle znikąd. No może nie ryczał jak dziecko, ale nadal widać było łzy. Coś musiało się stać...

                   
Levi
                

                    Musiałem wyjść, tyle emocji... Zwykle staram trzymać je na wodzy, ale teraz nie byłem wstanie tego zrobić. Oni żyją, nie przeżyli jeszcze tego piekła, nie widzieli tytana ani jak pożera ludzi, nie zostali zjedzeni przez tę potwory... Oni żyją, mówią, uśmiechają się i droczą jak kiedyś. Starałem zachowywać się jak najbardziej naturalnie, ale nie było to takie proste. Muszę ochłonąć i przemyśleć moje przyszłe zamiary. Muszę być bardziej ostrożny niż z tytanami, bo zmiana czasu może zniszczyć nadzieję, zabrać Erena i nie wiadomo kogo jeszcze... Chwila, normalnie to nie powinno mnie tu być! Wtedy nie wyszedłem, tylko zacząłem planować razem z Farlanem nasz następny ruch... Nagle poczułem lekkie szturchnięcie, niby nic, takie coś to norma w podziemiu, ale coś mi podpowiadało, iż coś z tego wyniknie, niekoniecznie dobrego. Tak jak się spodziewałem usłyszałem za sobą głos:
-Ej, gówniarzu, co ty sobie myślisz ot tak trącając naszego szefa? Lepiej przeproś I zapłać odszkodowanie, bo tego pożałujesz- westchnąłem I lekko obróciłem się za siebie. Takie sytuację zdarzyły mi się już dziesiątki razy i zawsze kończyło się na obiciu mordy jakiemuś prostakowi. Tym razem była tą całkiem tłusta świnka z paroma prosiaczkami, prawdopodobnie służącymi, którzy byli dość głośni. Ich szef miał ubranie świetnej jakości, kilka złotych i srebrnych pierścionków I innych ozdóbek. Zauważyłem też herb rodowy. Szlachcic? Tutaj?  Bliżej mu było jednak do malowanej lalki.  To całkiem meczące, ale raczej bez nauczki się nie obędzie. 
                Nie dałem im nawet szansy na zrozumienie sytuacji. Szybko znalazłem się koło jednego z nich I kopnąłem solidnie w brzuch, pozostała trójka prosiaczków wyjęła swój ekwipunek, który składał się głównie z noży i próbowali pociąć mnie na kawałki. Zrobiłem szybki unik w prawo, wytrąciłem nóż z ręki jednego z nich i przeciąłem oko drugiemu. Tego pierwszego zaś zraniłem w nogę i rzuciłem na trzeciego. Razem potoczyli się w dół ulicy. Pozostali pobiegli za nimi nie oglądając się za siebie.  Ta spasła świnia najpierw zaczęła na nich krzyczeć, a zrozumiawszy, że teraz jego kolej, próbowała jeszcze uciec, ale znacznie za późno.
-Poczekaj!- nagle krzyknął- dogadajmy się, nikomu nie powiem o twoim ataku na mnie jeśli mnie teraz puścisz- śmiać mi się chciało, niektórzy są tacy żałośni.
-Nikomu nie powiesz? Już ci wierzę- jego mina wyraźnie się zmieniła, zbladł na twarzy i wyglądał jakby miał zaraz zemdleć – Wiesz co?  Skopię ci buźkę i zostawię jak psa. Nie jesteś teraz w pozycji do stawiania warunków, nie sądzisz?
- Pożałujesz tego, wrzucę cię do lochu i każe codziennie chłostać dopóki nie umrzesz! – Mówił to bardziej w strachu niż w złości, ale i tak mnie zdenerwował. Zasłużył na karę, choć czy to ja powinienem o tym decydować?? Pewnie nie, ale w okolicy nie ma innego sędziego. Zacząłem go  kopać , a w szczególności po twarzy, dopóki mi się nie odechciało. Naprawdę myślał, że jest panem świata? Ktoś tak żałośnie słaby? Wystarczyłby jakikolwiek tytan, aby zniszczyć to wszystko, co posiada. W obliczu śmierci nic ci nie zostaje. Jedyne, co możesz zrobić, to nadać jej jakiś sens. To robią zwiadowcy. Oddają życie dla celu, dla ludzkości, dla przyszłości ;w tym czasie takie zera dbają tylko o swoje interesy.
                      Nikt z jego sług nie wrócił, nikt nie pomógł… Takie zasady są w podziemiu, każdy dba o siebie. Zgadując, że po tym jak go zostawiłem półżywego, został on przez kogoś dobity I okradziony z rzeczy, których mu nie zabrałem. No właśnie, ten koleś robił tu interesy, był z muru Sina i prawdopodobnie żandarmeria zajmie się to sprawą. Lepiej będzie jak uciszę pozostałych.

                    Znalezienie ich nie było trudne, wystarczyło iść po śladach krwi, ich miny jak ich znalazłem były takie jak się spodziewałem: pełne lęku. Próbowali uciekać, ale byłem dla nich za szybki. Nie chciałem zabijać ludzi, ale nie było wyjścia. Nie narażę Farlana I Isabel na  niepotrzebne niebezpieczeństwo. Z tą oto myślą pozbawiłem życia cała czwórkę w zaledwie kilka chwil.
Historia została zmieniona...


Pierwszy rozdział mam już za sobą, mógł być chyba gorszy, więc nie będę narzekać. Początki zawsze są trudne :/ Rozdział jest dedykowany Hani, mam nadzieję, że ci się spodoba choć w 25% :) Dziękuje za wszystko i serdecznie pozdrawiam <3 Do następnego :)

niedziela, 20 marca 2016

Liebster Blog Award

 Dobra, to mała przesada no, ale miło mi J Miałam odrobić fizę, ale zrobię to za chwilę. Przy okazji mam się jutro ubrać za pirata, a jeszcze nie wiem, co założę :/ Jest problem, ale nie gorszy niż na przykład czekanie na nowy sezon SnK ( bardziej znane jako AoT ) albo na następny rozdział…  W każdym razie Hania ze świetnego blogu
 ( tu ma każdy adres: http://beyblade-po-mojemu.blogspot.com/   )
postanowiła mnie nominować do Liebster Blog Award ( w skrócie L. M. A.) i stąd ten post.
Zacznę od tego:
Nominacja do Liebster Blog Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę” ( jeszcze jej nie zaczęłam… ). Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz je o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował."
Trochę to kłopotliwe, co nie?? Ale co tam J

Teraz odpowiedzi:
1. Jak zaczęła się twoja przygoda z pisaniem?
Z tym blogiem, to miałam olśnienie na rekolekcjach :P, A do poprzedniego, z którym się już dawno rozstałam ,do pisania przekonało mnie czytanie blogów tak świetnych jak Hani <3
2. Gdy byś miała się opisać tytułem piosenki jak on by brzmiał?
Nie wiem xD Trzeba by najpierw zrobić samoocenę, jak zrobię, to dopisze odpowiedź na to pytanie J
3. Lubisz czytać. Jeśli tak gatunek proszę.
Uwielbiam fantasę, przygodę i tajemnice, najlepiej jak książka ma kontynuację :D
4. Jakie słodycze lubisz najbardziej?
Prawie
wszystkie, co są z czekolady, oprócz tych z gorzkiej J
5. Gdzie byś chciała pojechać na wakacje marzeń?
Mój cel to Japonia lub świat z KnB ( tam jest Akashi <3 )
6. Czy
planujesz dalej pisać swojego bloga?
Jak po drodze się nie załamie psychicznie lub w każdy inny sposób to tak :D
7. Jaki jest twój ulubiony film?
Prawdopodobnie Piraci z Karaibów Na krańcu świata <3
8. Gdy byś mogła spełnić jedno swoje życzenie to o co byś zrobiła?
Albo sprowadziłabym moje ulubione postacie anime do tego świata, albo chcę mieć susanoo ( jedna z niewielu rzeczy, które lubię w Naruto, oprócz tego jest jeszcze Gaara <3 )
9.
Koniec świata za godzinę co robisz?
Czytam raz jeszcze moje ulubione mangi. Mówię poważnie!
10. Psy czy koty?
Pieski J
11. Jaki jest twój ulubiony kolor?
Czerwony J


Nominuję:
Chciałam jeszcze nominować Ashara "Ashars" Tamaro, ale zamknęła bloga T.T


A to moje pytania:
-Lubisz słodycze?
-LUBISZ LEVIEGO
- KOCHASZ LEVIEGO? Jak nie zatłukę!!

Dobra, koniec żartów,czas na prawdziwe pytania:



1)Jakie jest twoje ulubione anime? Mogą być dwie odpowiedzi J


2) Dlaczego piszesz bloga? ( uniwersalne, trza zadać :P)


3) Ulubiona postać?


4) Najlepszy przedmiot?


5) Najbardziej znienawidzony nauczyciel ( proszę napisać przedmiot ,bez nazwisk!

6) Co byś chciała najbardziej na świecie??


Co/Kto jest twoim:

7) Ulubionym seiyuu?

8) Ulubionym zwierzęciem

9) Ulubionym kolorem

10) Ulubionym aktorem?

11) Ulubioną piosenką?

To wszystko, do następnego :)

piątek, 18 marca 2016

Prolog

        


             To miał być zwykły patrol, małe sprawdzenie czy wszyscy członkowie mojej drużyny zrobili to, co im kazałem i oczywiście posprzątali po sobie, bo jak naświnili to zapamiętają sobie lekcję jaką im zafunduję. Nagle zauważyłem coś dziwnego, jakiś ruch  w pobliżu drzew, postanowiłem przyjrzeć się temu z bliska i co??To coś złapało mnie za rękę i zaczęło wciągać.  Nagle cała moja siła ,z której słynąłem, zniknęła i nie byłem wstanie się wydostać. Owinął mnie cień. Tą cholerstwo zaczęło mnie pokrywać, a ja nie byłem w stanie się z tego wydostać. Przy sobie miałem tylko dwa miecze , ale unieruchomienie rąk utrudniało mi z nich skorzystanie. Po chwili zapadła ciemność i żadna desperacka próba wyjścia mi nie pomogła.
                Nigdy wcześniej nie doświadczyłem uczucia takiego jak to. Byłem taki lekki, nic mnie nie obchodziło, wszystkie sprawy i zmartwienia jak np. przeżycie już mnie nie interesowały. Pozostał tylko błogi spokój. Gdybym nie był sobą pewnie pozostałbym tak na zawsze, ale to się nie stało. Przypomniałem sobie coś, wróciła nienawiść i złość względem tytanów. Gniew za skrzywdzenie towarzyszy, za ich śmierć i za ból. Tak, ból serca, które nie chciało patrzeć na to i z czasem stało się zimne, ale nigdy nie zmieniło się w lód. Przerywam tę błogość, walczę z nią, chce się wydostać. Muszę dopełnić obietnicy i ich pomścić!! Wyrywam się z tej otchłani, uciekam jej i... budzę się w jakimś pokoju. Coś jest nie tak... Rozglądam się i tę miejsce wydaje się mi znajome. To przecież mój pokój z Podziemia. Jak to możliwe? Natychmiastowo wychodzę z niego zszokowany bardziej niż kiedykolwiek w ostatnim czasie. Szukam miecza- nie ma go. Mam tylko mój nieodłączny w podziemiu sztylet... Co tu się wyprawia? Nagle słyszę:
- Bracie Levi, wstałeś już? Nie pamiętam kiedy ostatnio spałeś aż tak długo. A ty, Farlan?- spojrzałem w prawo i zobaczyłem osobę, która była kiedyś moim bliskim przyjacielem.
- Mam nadzieję, że dobrze się czujesz, mamy robotę do wykonania za jakieś pół godziny, ale znając ciebie wszystko będzie dobrze. Pewnie znowu polerowałeś sztylet do późna- mówił to ze śmiechem i radością... Pamiętam to....
- Nie śmiej się z braciszka, on jest najsilniejszy i nic go nie pokona, prawda braciszku Levi??- oboje zwrócili swoje spojrzenia ku mojej osobie, Farlan zastygł i nie potrafi nic z siebie wykrztusić , a Isabel krzyknęła- Braciszku Levi,co ci się stało- Ja najzwyczajniej w świecie stałem tam i patrzyłem na nich, a po moich policzkach płynęły łzy...



Dobry, nie będę nikogo zanudzać jakimiś przemowami ani nic z tych rzeczy. Witam każdego, kto tu zawita, a w szczególności maniaków mi podobnych kochających Leviego. Nie rozumiem jak go można nie kochać?? Mimo to miłości nikomu nie narzucam, jeśli jesteś możesz zostawić koma, jeśli cię nie ma, to i tak nie zostawisz :) Jeszcze raz pozdrawiam i do następnego :D

Przy okazji jeśli masz jakieś uwagi, co do moich np. błędów, bo pewnie gdzieś tam wystąpiły, to proszę, napisz mi o tym w komentarzu :)