sobota, 30 kwietnia 2016

Rozdział 6 Narodziny

Yuki

Razem ze swoim kapitanem i resztą drużyny zmierzaliśmy w stronę celi, w której przetrzymywany był owy więzień. Denerwowałam się trochę, nigdy wcześniej nie byłam tam, a słyszałam, że żandarmeria nas nie lubi, więc różne głupoty przychodziły mi do głowy. W najgorszym razie nas zamkną  podstępem i będą naśmiewać oraz torturować... Dodatkowo jestem kobietą, dziewicą, a w takich miejscach takim osobom złe rzeczy się dzieją. Muszę uważać potrójnie!
Usłyszałam rozkaz, aby zachować nadzwyczajną czujność i wyjąć miecz. Dochodziliśmy już do celi. Pierwszy wszedł Erwin, następnie Mike, a ja za nim. Po wejściu ogarnęła mnie groza. Wszyscy leżeli nieprzytomnie, może martwi, na podłodze. Brakowało naszego więźnia. Nie to mnie jednak przestraszyło. Na podłodze leżał Ian, przyjaciel  z obozu treningowego, całkowicie nieprzytomny, ranny... Myślałam, że zemdleję. Biała jak ściana i na glinianych nogach podeszłam do niego. Patrzyłam na niego i nie mogłam się  ruszyć. Ian, osoba, która nigdy nie zamierzała ryzykować swojego życia w walce z tytanami, leżała tu martwa. Przede mną jakby znikąd pojawił się dowódca. Nieprzytomnie patrzyłam jak sprawdza czynności życiowe. Jakby czekając na wyrok, który miał zaraz zapaść. Słyszałam bicie mojego serca, każda sekunda przeciągała się w nieskończoność. Czas się dla mnie zatrzymał. To była istna tortura. Dźwięk przedarł się z tej próżni jaka mnie w tamtej chwili otaczała.
- Czy on...- to był mój drżący, słaby głos. Ledwo co rozpoznałam. Przerażenie wypełniało mnie w całości. Czas znowu ruszył.
- Spokojnie, Yuki. Żyje.  Ty- wskazał na jednego żołnierzy- wezwij pomoc. Raczej nic nie zagraża ich życiu, ale nie zaszkodzi się upewnić - jeszcze raz spojrzał na mnie i powiedział- za wcześnie na łzy, żołnierzu. Nie umarł, więc o co chodzi? W walce z tytanami będzie ginąć niezliczona ilość twoich towarzyszy. Jesli nie możesz tego zaakceptować, to lepiej odejdź- te słowa bolały. Jak dotąd nigdy jeszcze o tym nie pomyślałam. Rozważałam swoją własną śmierć, byłam na nią przygotowana, ale nigdy nie brałam pod uwagę innych. Utrata towarzyszy to ból, który zostaje do końca naszego życia. Uświadomienie sobie tej rzeczywistości bolało... Nie zamierzałam się jednak poddać i otarłam swoje łzy.
- Zrozumiano sir!- Erwin zaszczycił mnie tylko jednym spojrzeniem i powiedział:
- Yuki i Andrew zostają, aby się nimi zaopiekować. Jeśli zginą, żandarmeria oskarży nas- nastąpiła chwila ciszy. Nikt nie miał co do tego wątpliwości - Reszta idzie ze mną. Musimy złapać zbiega - bez niepotrzebnego kontynuowania wyszedł, a reszta zwiadowców razem z nim. Zostałam tylko ja, Andrew, Ian i dwójka nieznanych mi żandarmów. Bez słowa uklękłam przy moim byłym koledze z klasy i z całych sił starałam się mu pomóc.


Farlan


Kap, kap, kap....
Kropelki wody, substancji o trzech twarzach, raz zimnej, raz niewidocznej, były w tej chwili jedynym źródłem dźwięku. Pokryte pleśnią, mchem i nie wiadomo czym jeszcze ściany były strażnikiem na spółek z metalowymi drzwiami i ciężkimi kajdankami . Właśnie tutaj znajdowała się nasza cela, moja i Isabel. Szczerze odwykłem od brudnej podłogi, szczurów, wszelkiej maści pająków i  robactwa. W domu, w którym mieszkał Levi, nie było miejsca dla tego typu rzeczy. Nasz niekoronowany dowódca nigdy by na to nie pozwolił. Właśnie, to nasza wina... To przez nas go złapali. Isabel bardzo źle to przeżyła. Co gorsza widząc jej reakcję powtarzali jej to co chwilę i za każdym razem. Bezbronna Isabel krzyczała tylko, że ich zabije jak tkną Levi'ego. Niestety, rzeczywistość była inna. Nie mamy ani siły, ani szczęścia, ani nawet nadziei, aby uciec. Sam nie mogę w to wszystko uwierzyć. Oni byli tam przed Levi'm! Znali nas adres, więc i tak byliśmy już spaleni. Nic nie daliśmy radę zrobić. Isabel była pewna, że to wyżej wymieniona osoba i natychmiast otworzyła drzwi zanim zdążyłem ją powstrzymać. Otoczony dom, nieuzbrojeni domownicy i brak możliwości wykonania planu awaryjnego. Innymi słowy bez szans. Później pojawił się Levi, ale nawet zaskoczony z pomocą tego sprzętu pokonał ich. Pokazał swoją siłę, by się poddać. Dla nas, abyśmy przeżyli. To takie niesprawiedliwe!
Nagle usłyszałem hałas upadających nieprzytomnie ciał. Osoba za to odpowiedzialna była coraz bliżej, a krzyki pokonanych żołnierzy i strzałów coraz głośniejsze. Nagle ustały tuż przy naszej celi. Zamarłem i spojrzałem na Isabel. Nadal była nieprzytomna po ostatnim przesłuchaniu. Jak ja mam ją ochronić? Osoba na zewnątrz nie przejmowała się raczej moimi uczuciami. W ciągu chwili wyważyła drzwi. Mentalnie przygotowałem się chociaż na próbę obrony, poddanie się bez walki nie obroni mojego życia ani Isabel. Właśnie w tym momencie wszystko się zmieniło. Tą straszną osobo był Levi! Kamień spadł mi z serca i ledwo powstrzymałem łzy.
-Levi! Przyszedłeś po nas!?- bez słowa spojrzał najpierw na mnie, potem na Isabel i jego źrenice raptownie się rozszerzyły. Był zły.  Widziałem w jego oczach żądze mordu, ale nic nie powiedziałem. Uparcie nadal byłem szczęśliwy i nagle uczucie to zniknęło. Co teraz zrobimy? Levi jakby wiedząc co chodzi mi po głowie powiedział:
-  Biorę Isabel na ręce, a ty postaraj się nie zgubić tego- w tym momencie podał mi trzy sztuki sprzętu do trójwymiarowego manewru- będą nam bardzo potrzebne, aby przeżyć- nic nie powiedziałem. Nie miałem lepszego pomysłu, prawie się poddałem. Zaufam mu jak zawsze. Wszystko byle się stąd wydostać...
Szedłem za nim cały czas. Nikogo nie spotkaliśmy, co by znaczyło, że zabezpieczył już drogę ucieczki. Niesamowite i niemożliwe zarazem. Jak on poznał plany tego miejsca? Jak był w stanie z taką łatwością korzystać z tego sprzętu? Nie znam odpowiedzi. Koniec końców nie rozmawialiśmy przez całą drogę. Wyszliśmy i nikt nas nie zatrzymał. To był koniec. Jesteśmy wolni...

Farlan szedł za mną nieprzytomnie, a Isabel była w tym stanie realnie od jakiegoś już czasu. Martwiłem się o nią, ale nie było czasu do stracenia. Po unieszkodliwieniu takiej liczby ludzi z żandarmerii, że na pewno wyślą za nami pościg. Nie jestem jednak taki głupi. Zanim zacząłem naszą ucieczkę przypomniałem sobie parę miejsc, gdzie można by się ukryć. Właśnie tam zmierzamy, ale najpierw musimy się jakoś zakamuflować. Na początku szukałem jakiś pożytecznych rzeczy łatwych do skradzenia, ale nic takiego nie było. Postanowiłem więc coś wymienić. Jednemu z żołnierzy przez przypadek zabrałem łańcuszek prawdopodobnie złoty i zamierzam się go pozbyć. Nie ukradłem go specjalnie, zaczepiłem rękojeścią miecza w czasie walki i wpadł mi do kieszeni. Fart czy pech? Jeszcze nie wiem.
Pierwszy lepszy stragan jaki znalazłem okazał się fiaskiem. Nie zwracałem nawet na niego uwagi. Następny był bardziej interesujący, ale odpuściłem. Sprzedawca był zbyt chciwy i chciał łańcuszek prawie za darmo. Naiwniaka niech szuka gdzie indziej. O trzecim i czwartym nie będę nawet wspominać. Dopiero piąty miał i prowiant i odpowiedni sprzęt. Oddałem łańcuszek, zabrałem co moje i wyszedłem. Czekała nas długa droga. Na szczęście udało nam się wyjść z muru Sina zanim zaczęli nas szukać naprawdę. Prawdziwe wyznanie jednak przed nami. Udajemy się do Trostu.


Ian

Śniłem. A przez ten sen, tę krwawą masakrę sprzed kilku dni, przebijały się do mnie głosy.  Należały do różnych osób, miały inne tonację  i nastawienie. Ich znaczenie jednak do mnie nie dochodziło. Były puste, a jednak bardzo mi pomagały. Dzięki nim wiedziałem choć nie od początku, że to nie rzeczywistość  i zacząłem odzyskiwać świadomość. Jednak przedtem jakby przez mgłę zobaczyłem nieznaną mi postać. Miała czerwone oczy, zdradliwie się uśmiechała i otaczała ją ciemność. "Czy to może być..." Nie dokończyłem swojej myśli. Owa postać powiedziała tylko, że nie jest tu dla mnie i nie mogę o niej wiedzieć... Co to znaczy?
 Pierwsze co zobaczyłem po obudzeniu to biel. Sufit był bardzo biały... Jeśli to był sufit. Rozejrzałem się powoli dookoła i zrozumiałem. Byłem w szpitalu. Czułem jednak ciężar, jakby coś się o mnie opierało. To była głowa osoby, Yuki. Wyglądało na to, że musiała się o mnie martwić... Tylko dlaczego? Nic nie pamiętam... Co się stało? Przypomnij sobie!
 Szedłeś razem z kolego po fachu pilnować jakieś gnidy i wtedy...
Co się stało? Przypomnij sobie!
 On uciekł! Był taki silny... Pokonał nas w kilka sekund.
Co jeszcze? Dlaczego żyjesz?
Spojrzał na mnie. Nie z nienawiścią, litością czy innym rodzajem złości. To był smutek zmieszany z obojętnością na moje istnienie. I wtedy zwyczajnie wyszedł. Nie dobił nas...

            Nie mogłem sobie tego wyobrazić... Skoro ma taką moc, to mógł nas wszystkich zabić od samego początku... Czemu tego nie zrobił? Muszę to wiedzieć. Nie boję się już, nie chce się bać. Pójdę dalej bez strachu, zrobię wszystko, aby go złapać i otrzymam odpowiedź. Już spojrzałem śmierci w oczy, nic mnie nie wystraszy. Kto by pomyślał, że jeszcze wczoraj bałem się go pilnować, a dzisiaj chce go złapać? Jaka ironia losu. To ty dałeś mi siłę, ty będziesz tego żałować, obiecuję.


Autor


W tym momencie obudziła się Yuki, zmęczone oczy uniosła na Ian i spotkała jego spojrzenie. Na początku się ucieszyła, a później przeraziła. Strach wypełnił ją, gdyż zamiast ukochanego przyjaciela, z którym zawsze się droczyła, zobaczyła całkiem inną osobę. W tej chwili narodził się nowy potwór. 

Rozdział czwarty, nie piąty... Nie! To już szósty. Ten czas to jednak szybko leci. Rozdział jest dla maturzystów, nie poddawajcie się teraz i idźcie naprzód ( chodź wątpię szczerze, aby jakiś to czytał ) W tej chwili oglądam Durarara, czekam na nowy chapter AoT i cieszę się z długaśnego weekendu ( ludzie, ponad tydzień mamy wolne, my, licealiści, toż to świętą :) ) Pozdrawiam raz jeszcze i biorę się za dokończenie tworzenia zakładki postaci :)

19 komentarzy:

  1. Kelly: Jeny...Kolejny potwór. Nie przesadzasz czasem? Dobra dobra wiem pani zwiadowczyni wie co mówi. Tak swoją drogą człowiek zaczyna myśleć nad różnymi rzeczami gdy się go zamknie. Wiecie ciężko mi kipić radością w waszym świecie...Współczuję wam. Serio. Z głębi mojego zimnego sera szczere wyrazy współczucia. Dobra bo was zaraz dobije. Okrzyk radości z powodu udanej ucieczki...tak myślę że będzie udana bo tak na sto procent bezpieczni nie jesteście.
    Ines: Tak Kelly dobijaj ich mocniej może ci młotek przyniosę co?
    Mary: Niech walnie się nim w łeb.
    Kelly: Dotarło. Już się zamykam.
    Ja: Szczerze to gratuluję uporu. Ja o Snk bym chyba pisać nie potrafiła. Temat trudny i smutny ale świetne ci idzie. Moje szczere gratulacje i oby tak dalej. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybacz za opóźnienie odpowiedzi, ale oglądałam Durarara!! i się zauroczyłam ( moja postać ulubiona tam to Izaya, lubię też do pewnego stopnia Shizuo :D ) I potworów nigdy dość!!! Szczerze nie wiem jak długo będę jeszcze pisać, dopóki mam pomysł piszę i tyle. Teraz mam trochę wolnego, bo matury, ale jak na złość się przeziębiłam :/ Trudno się mówi... W każdym razie pozdrawiam i dziękuje za miłe słowa :)

      Usuń
  2. Gdzieś cię wyczaiłam na czyimś blogu w zakładce spam a że skaczę po blogosferze i wyszukuję co lepszych opowiadań i czasem zostawię komentarz to jestem. SnK nie oglądam ale przeczytam coś naskrobała. Mam tendencję do wypisywania długich komentów ale jakoś do błędów się nie czepiam - tak zapobiegliwie mowie haha. Cholera wyznaje zasadę, że każdą notkę niewazne jak napisaną mozna poprawić. Na dobrą sprawę można by nawet Harryego Pottera poprawic. Wszystko można xD Zatem lece na pierwszy rozdział.
    Ps urzekł mnie twój avatar! Akashi! KnB! mniami! AOMINE! yay! TAAAAK!
    ok lece na pierwszy rozdział no! rzadko co komentuje więc wiesz - zaszczyt xD hahah żarcik :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hejka, naprawdę cieszę się, że tu wpadłaś i zostawiłaś komentarz. Kolejna radość tkwi w tym, że nie czepiasz się błędów, bo z nimi mam największy problem :/
      Zawsze można wszystko poprawić, to niepisana zasada, którą szczerze wyznaję. Ostatecznie można jeszcze usunąć i nikt później się nie skapnie jak nie widział wcześniej, ale wolę nie korzystać zbyt często z tego wyjścia.
      I awatar: tak- Akashi; tak-KnB; tak- mój animowany mąż nr 1; KOCHAM!!!
      Fanka Aomine? Kibicuję mu w starciu z Kagamim w pierwszym rzędzie, może wygrać z każdym oprócz Akashiego :P
      No to leć! Do następnego <3

      Usuń
    2. Czy fanka? Skądże! Tak go lubie. Każdego z nih tak samo uwielbiam. Moją miłością jest Kuchiki Byakuya i po wsze czasy nią już pozostanie! ha!!O KnB lubię pisać. Fajnie się o nich pisze. Są tacy różni. O Akashim też mam zamiar haha ale to jeszcze nie wiadomo kiedy powstanie. Ale najlepsze jest to że mam już obmyślone wszystko i bohaterów itd ehh. Za dużo weny za dużo wenyyy!

      Usuń
    3. nich**** Boże jaki byk!

      Usuń
    4. Kuchiki Byakuya!!! To moja pierwsza miłość z anime! Po prostu nie wierzę 😍 Bleach to pierwsze anime, a kapitan pierwsza ulubiona postać :D
      Piszesz? Podaj linka, proszę!!!!! Nawet do tego nieistniejącego, chce przeczytać <3

      Usuń
    5. ja? piszę coś tak o Bleach i KnB ofc abo jakżeby co innego. Byakuya! Zimny wspanialy Bya-kun kocham go całym sercem i nie zdradzę nigdy! Raczej do Akashiego nie dam rady. Pewnie jak skończe z Aho to zabiorę się za niego. A Aomine już prawie przy końcu (oczywiście na kompie jak na razie bo na blogu to 11 rozdział dopiero). Z tym, że ja idę poważniej bo za ostatni rok nauki się wzięłam. Wiesz z tego co Aomine mi mówił za każdym razem przegrywa z Akashim więc wiesz :P Boże o Kuchikim też bym chciała ale...co za dużo to niezdrowo. Nie będę zamieszczać czegoś czego nie mam napisane przynajmniej 50 stron bo porzucę xd Ale chyba za stara na porzucanie jestem xD Ale o Akashim coś bankowo na przestrzeni miesięcy powstanie. Oczywiście hetero. Nie potrafię homo pisać. I jakoś mnie nie fascynuje homo Akashi. Btw kto nie uważa że on jest słodki, jest cepem! W końcu szablon z Akashim już zrobiłam więc...tak to musi powstać!

      Usuń
    6. Tak!!!Na pewno przeczytam :D I dla jasności nie czytam yaoi, nie fascynuje się tym, nie mam nic przeciwko takim osobom, nie podoba mi się tylko to, że jest w necie aż tyle tych opowiadań w stosunku do hetero :/

      Usuń
  3. w spamie zostawie ci linka do obecnego ktorego prowadze gdybys chciala zlukac to wpadnij :P niezobowiazująco. nie jestem zwolennikiem idei komentarz za komentarz... to troche glupie mi sie wydaje. z reszta nie lubie myslec ze zmuszam kogos do czegos a tym bardziej do czytania moich wypocin. nie lubię bałaganić. swoją droga jestes pierwsza osoba ktorej wgl linka zostawiam. jakos nie lubie sie reklamowac.
    ps tez nie przepadam za yaoi ani niczym takim...zaduzo tego za duzooo

    OdpowiedzUsuń
  4. Zatem uciekli. Ale coś mi się wydaje, że to dopiero początek. Haha teraz rozpocznie się jatka. Coś czuje że za murem skopiesz bohaterom ostro tyłki! Ale od tego jesteśmy! Żeby być czasami sadystami! To sprawia, że pisanie a co za tym idzie również czytanie jest bardziej emocjonujące! I Ian taki wściekły za to, że zagrano mu na nosie! Tak jak pisałam poprzednio podobają mi się twoje opisy. Z notki na notkę coraz więcej dowiadujemy się o bohaterach. Muszę ci podziękować bo w sumie jakiś czas temu zastanawiałam się czy można w trakcie kilku rozdziałów pokazać nieco charakter postaci - mam tu na myśli niewielką ilość, może 3-5. I da się! Miałam chwilę grozy haha.
    Widzę, że nie masz włączonej opcji czytelników bloga, więc proszę o informacje gdzieś tam u mnie w spamie albo na czacie na blogu. Najlepiej na blue-overdose bo tam częściej jestem. Eh tak już jest że zawsze pozostaje jeden blog który jest bardziej adorowany od drugiego :)
    Pozdrawiam i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem sadystką, wiem o tym, wybacz mi Levi...
      I nie ma sprawy, będę informować :)
      Dziękuje za opinie, poprawię się za tydzień, a przynajmniej postaram się, i serdecznie pozdrawiam <3

      Usuń
  5. Jak idzie pisanie rozdziału? Miałaś dwa tygodnie spokoju ale teraz wracam do wiercenia ci dziury w brzuchu.

    OdpowiedzUsuń
  6. Odpowiedzi
    1. Żyje, ale...Wena przez szkołę umarła!!! I przez Owari no seraph, Durarara, Darker than black, Psycho pass i... Parę innych :P Na razie mam sporo nauki, koniec roki itd. proszę się na mnie z tego powodu nie obrażać, ok? I proszę też o wybaczenie, nie lubię się spóźniać, ale tu już naprawdę przesadziłam.....

      Usuń
    2. Uffff żyjesz. Ja już się naprawdę zaczełam martwić czy wszystko z tobą wporządku. Nie piszesz nie odpowiadasz na komentarze, Istny koszmar, ale najważniejsze że wszystko wporządku.

      Usuń
  7. a co to za brak odzewu hmmm? XDD pisz dziołcha bo czekam :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, wiem, nie ma odzewu, nie ma weny. ALE wróci, jak nie będę musiała się uczyć i robić beznadziejnych prac z Wos'u :) Dodatkowo oglądałaś może Owari no seraph?? Nowela z prequelem mi się bardzo spodobała :D Nie ma jej jednak w Polsce ani w USA, ale występuję przetłumaczona na tumblr :)

      Usuń
    2. Ty małpo! Wgl mi nic nie wyskakiwało, że coś napisałaś, to totalnie zapomniałam o tobie! Jak mogłaś pozwolić dać o sobie zapomnieć? XD
      hahaha

      Usuń